czwartek, 3 października 2013

Moja druga przędza:)

Fascynacja wrzecionem trwa. Jak już wspominałam w poprzednim poście, uprzędłam moją drugą nić! I miało to miejsce w ciągu tej samej doby:)))) Postępy widać gołym okiem, co mnie baaaardzo cieszy! Grubość przędzy waha się w granicach od 44 do 60 WPI, choć zdarzają się i grubsze. Takie maleństwo, a ile radości!:))))

17 gram wełny z polskich owiec - 70 metrów przędzy (a poprzednio ukręciłam z 20 gram tylko 30 metrów!:))))

 Zbliżenie na moją niteczkę:)


A tutaj porównanie pierwszej nici do drugiej. Przekrętów i niedokrętów jest duuuużo mniej:))))


 Zaraz rozpocznę przędzenie kolejnej nici, tym razem w innym kolorze, o czym następnym razem...:)

Ślę prządkowe pozdrowienia!:)

Cyber Dżu

19 komentarzy:

  1. Niezły urobek! Daaawno temu też to potrafiłam robić :)) teraz nie mam miejsca na takie sprzęty, ani czasu.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no ślicznie, równiutko. A z jakim przeznaczeniem? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mojej babci w rogu pokoju stał kołowrotek... Nie mam pojęcia jak się tego używa :D Podziwiam, postępy naprawdę widać ogromne! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No rzeczywiście idzie Ci o niebo lepiej... Świetne postępy i to w tak krótkim czasie :) Możesz być z siebie dumna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś obłędnie zdolna i nieprzyzwoicie twórcza!

    OdpowiedzUsuń
  6. :))) myślałam,że próbowałam już wszystkiego ( w crafcie:)))- od lat, kiedy tylko mam czas, haftuję, szyję, szydełkuję, drutuję, wycinam, wyklejam...(choć bloguję od niedawna:)
    ..a tu - proszę! - przędzenie!...teraz będzie "chodziło za mną"..eh..:))))
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Postępy robisz niesamowite. Pięknie wyszła ta kolejna niteczka.

    Jeśli mogłaby Ci coś poradzić (jeśli chodzi o nierówny skręt), to dobrą metoda jest "pobicie nitki". Generalnie polega to na tym, że gdy już wyjmiesz nitkę z wody i trochę ona odcieknie, to po prostu uderzasz nią o róg wanny. Ja tak robię, bo dzięki temu skręt się nieco wyrównuje. Ale 1) nigdy nie robiłam tego z singlem, bo generalnie kręcę duble, albo navajo 2) jeśli chcesz mieć gładką nitkę to zapomnij o "biciu", bo przy biciu ona robi się taka bardziej puchata.

    A tak poza tym, to z przyjemnością zobaczę Twoje kolejne prace, zarówno z serii "prząśniczej" jak i z każdej innej.

    pozdrawiam serdecznie
    Halina

    OdpowiedzUsuń
  8. Jednym słowem "praktyka czyni mistrza". Widać olbrzymią różnicę

    OdpowiedzUsuń
  9. Niesamowite postępy czynisz:) jestem pod wrażeniem:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesteś niesamowita! Obie włóczki mi się podobają. Powodzenia!
    Wpadam, podziwiam i zachwycam się!

    OdpowiedzUsuń
  11. Niesamowita różnica. Mamy nową prząśniczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przędzenie wciąga, ojjjj, wciąga i to bardzo!:)))) Dziękuję za Wasze uskrzydlające komentarze!:) Ściskam każdą z Was i serdecznie pozdrawiam!

    ANA: Pomysłów mam kilka:) Od serwetek, po poduchy i pled:)))) Oczywiście muszę mieć do tego celu duuuużo przędzy!

    Eve Vokulska: I bardzo dobrze!:) Ta sztuka musi przetrwać przez kolejne tysiąclecia!:)

    Healthy: Bardzo Ci dziękuję za bezcenne rady! Na pewno z nich skorzystam! Ja też wolę grubsze nici i dopiero stoi przede mną dubelkowe wyzwanie, a potem pejczowanie kabiny prysznicowej;))))

    Małgorzata Zoltek: jeszcze "trochę" mi brakuje, aby dołączyć do grona Prządek, ale niezmiernie mi miło, że pomyślałaś o mnie w ten sposób, że się tak wyrażę!:))))

    OdpowiedzUsuń
  13. Widzę u Ciebie nową pasję, jak zawsze efekty cudowne :) Tylko się nasza Aurelio wrzecionem w palec się nie ukłuj, bo żal żeby taki talent nam zasnął na wieki :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Lothluin: Hehehe:) Chyba dla bezpieczeństwa będę się musiała przesiąść na kołowrotek;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie znam się na tym, ale od razu widać, że ta druga jest lepsza!

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak widać idzie coraz lepiej - pierwsza to takie słodkie dziecko z dredami a druga już taka bardziej grzeczna i równiutka - obie mają po równo uroku :)

    OdpowiedzUsuń
  17. mamuska73: Dziękuję!:)

    Urtica: Nie ma to jak praktyka!

    MADLINE: Hehehe:)))) Dredziak już ma praktyczne zastosowanie, które muszę jedynie sfotografować:)

    OdpowiedzUsuń