piątek, 28 stycznia 2011

Nasze kotki

W końcu przygotowałam zdjęcia naszych kocic i Wam je zaprezentuję. Wszystkie futrzaki zostały przygarnięte w różnych okolicznościach. Tzw. "kociarą" jestem od połowy lat 90., kiedy to na działce w Bożenkowie znalazłam malutkiego czarno-białego kotka, który ledwie dychał. Początkowo myśleliśmy, że jest to facet, więc daliśmy mu na imię Dyzio. Dopiero po paru tygodniach u weterynarza okazało się, że nasza czarno-białe kulka to dziewczynka. Pod koniec wakacji Dyzia pojechała z nami do domku. Obecnie wygląda jak piłka nożna. Jest taka okrąglutka:) To seniorka rodu - ma już 18 lat. Jest słodziutka, ale do czasu.  Jak ma dosyć pieszczot to nie drapie, tylko gryzie, ale jak już chapnie to niemalże przegryzie dłoń na wylot;-) Najbardziej kocha mamę, z którą mieszka. Tak rozpoczęła się nasza miłość do kotów. 

Oto Dyzia zwana Dzidzią:



Drugą wedle starszeństwa jest Brenda. Ma 16 lat. Została przywieziona przez koleżankę z pogotowia opiekuńczego, gdzie się błąkała. Chodziłam wówczas do szkoły podstawowej. Jako, że mieliśmy już jedną kocicę, która zawładnęła naszymi sercami, rodzice zgodzili się na przygarnięcie drugiej. Imię wymyśliłam ja - fanka przeboju lat 90. - serialu Beverly Hills 90210:) Brendzia jest najmądrzejszym kotkiem. Dopóki nie miała zwyrodniałego kręgosłupa, sama otwierała drzwi skacząc na klamkę. Rozumie co to znaczy am, tupki-tupki , chodź itd. Uwielbia się pieścić, tulić, tuptać i mruczeć. Jak czegoś chce to wydaje z siebie dziwne dźwięki. Nie jest to miauczenie tylko, jakby to napisać, łłłłeeee!:) Nazywamy ją też Surykotką (od Surykatki:) ze względu na jej podobieństwo do tego zwierzaka:) To moje Słoneczko!

Brendzia:


Zawsze się ze mną uczyła (naukę już mam za sobą:), a obecnie, razem z Zuzią, pomaga mi w haftowaniu:)


Brendzia dwa razy miała małe. Jedną kotkę z pierwszego miotu zostawiliśmy, a pozostałe oddaliśmy w dobre ręce. Jej córeczka - Rurka była bardzo chora, ale nadal jest duchem z nami. Strasznie za nią tęsknię i jak o niej pomyślę to nie mogę pohamować łez:(((((( Była z nami 14 lat. Rurkę cechowało wielkie łakomstwo. Szybko zjadała swoją porcję, a następnie opróżniała miski pozostałych kotów. Była pieszczochem i uwielbiała spać na kolanach. Miała rudy nosek, rudą końcówkę ogonka i rude przebarwienia na pleckach. Na zawsze pozostanie w naszych sercach!

Śliczna Rureczka:




Tu razem z mamusią - Brendzią. Zawsze spały razem, tuliły się, myły...Od razu było widać jak bardzo się kochają.



A tu Brendzia z Rurką i Zuzią (tzw. kotki koszyczkowe:)


Kolejna jest Zuzia. Ma 11 lat. Zobaczyłam ją w pewną niedzielę na przystanku. Podchodziła do ludzi czekających na autobus i łasiła się do nich. To było nietypowe zachowanie, albowiem w ogóle się nie bała. Sądziłam, że gdzieś nieopodal musi mieszkać. Tego samego dnia wieczorem ponownie pojechałam na ten sam przystanek, a ona nadal tam była. Stwierdziłam, że ktoś musiał ją tam porzucić. Zabrałam Zuzię do domku. I tak w jednym czasie mieszkały razem z nami cztery kocice. Zuzia jest łobuziarą. Zaczepia i "bije" Brendę. Skacze jej na plecy wcale nie dla zabawy. Lubi się bawić i wygrzewać przy kaloryferze. Ciągle mruczy, towarzyszy mi podczas haftowania i surfowania po internecie.




Zuzia ma "wybrakowane" uzębienie. Po zabiegu usuwania kamienia nazębnego okazało się, że zdecydowaną większość zębów trzeba było usunąć. Byliśmy w szoku jak weterynarz zamiast wydać nam kota po zabiegu przyszła z chusteczką, na której znajdowały się niemal wszystkie siekacze Zuzi.
Nadto kły ma zawsze na wierzchu i wygląda jak wampirzyca:)




Najmłodszą kotką jest Maćkowa - przygarnięta przez teściową "z ulicy". Ma 2 lata. Nie lubi okazywać miłości ani siedzieć na kolanach. Chodzi własnymi ścieżkami. Dni spędza obserwując świat przez okno, pałaszując smakołyki, bawiąc się i oczywiście śpiąc.


Tutaj już dorosła panna:


Nie wyobrażam sobie życia bez kotków.

4 komentarze:

  1. Ja akurat kociara nie jestem, ale słodkie te Twoje kotki. Ogólnie zawsze byłam psiara i kazdego psa głaskałam, brałam do domu, do czasu jak nie urodzilam dziecka, wszystko sie zmieniło, teraz inaczej patrze na zwierzeta

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale masz prześliczne te kociaki :)
    Ja też mam kocią Brendzię w domu, jest taka kochana i tulaśna i jeszcze mam Perełke, wygląda jak twoje Brendzia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Domi w kuchni: dzięki!:)))) Nie wiedziałam, że na świecie jest kocia imienniczka Brendzi!:)))) A tu się okazuje, że jest i to nawet w Polsce! Serdecznie Cię pozdrawiam i Twoje kociaki!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jestem tylko ciekawa gdzie te koty na tej małej powierzchni przebywają hi hi,

    OdpowiedzUsuń