W związku z Waszymi licznymi pytaniami odnośnie farbowania muliny oraz celem natychmiastowego zaspokojenia Waszej ciekawości, spieszę opisać moją metodę farbowania muliny:) Zastrzegam jednak, że to są moje pierwsze farbiarskie poczynania i dopiero się uczę. Osoby bardziej doświadczone bardzo proszę o uwagi i sugestie!
Potrzebne Wam będą:
- garnek do gotowania na parze/parowar/albo inny patent wykorzystujący działanie pary wodnej (np. patrz niżej:)
- białe muliny,
- barwniki (ja użyłam barwników do tkanin z rysunkiem motylka na opakowaniu - Wytwórnia "Biel i Kolor"),
- nici do obwiązania mulin,
- pojemniki na barwniki,
- woda,
- łyżeczka (albo pędzelek),
- folia do zabezpieczenia blatu,
- płyn do naczyń,
- ocet.
1. Białe muliny rozwinęłam i ponownie zwinęłam jednakże układając je w dłuższe odcinki (około 44 cm). Następnie w trzech miejscach każdą mulinę delikatnie obwiązałam nitką (nie za mocno!) żeby się nie poplątały. Muliny na parę minut zanurzyłam w wodzie z dodatkiem płynu do mycia naczyń. Wycisnęłam z nich wodę. Pojedynczą mulinę złożyłam na pół i położyłam na foliowym worku (żeby nie pobrudzić kuchennego blatu). Do miniszklaneczek wlałam trochę gorącej wody i dosypałam wybrane barwniki ("na oko", im więcej barwnika, tym kolor ciemniejszy). Dokładnie wymieszałam. Za pomocą łyżeczki (można też użyć pędzelka) naniosłam farbę na około 1/3 muliny. Czynność powtórzyłam z dwoma innymi kolorami na niezafarbowanych odcinkach. Na granicy kolorów rozcierałam barwniki żeby się dokładnie przeniknęły. Nie możecie nanosić na mulinę zbyt dużo rozrobionego barwnika, ponieważ pasmo zacznie "pływać w farbie" i nie uzyskacie pożądanego efektu. Tak przygotowałam każdą z mulin.
2. W internecie można znaleźć różne metody utrwalania koloru - i w mikrofalówce, i w parowarze czy też garnku do gotowania na parze. Ja opracowałam swój sposób, jako, że nie mam ani parowaru, ani garnka do gotowania na parze, a co do mikrofali, to obawiałam się, że owinięta w folię mulina eksploduje;) Tak więc w jednej z kuchennych szafek ujawniłam grill do mikrofali - to jest metalowe kółko ze szprychami na nożkach:) Umieściłam je w dużym garze, do którego wlałam wodę (woda nie może dotykać grilla - działa sama para). Muliny ułożyłam na grillu (można zawinąć muliny w podziurkowaną folię spożywczą - nie próbowałam), garnek przykryłam pokrywką, wodę doprowadziłam do wrzenia i gotowałam na parze około 20 minut. Następnie zdjęłam pokrywkę i pozostawiłam muliny do ostygnięcia. Muliny wrzuciłam do wody i wypłukałam nadmiar farby (każdą z osobna). Do przedostatniego płukania dodałam trochę octu i pozostawiłam na parę minut w takiej octowej kąpieli. Po wyschnięciu możecie podziwiać Waszą własnoręcznie farbowaną mulinę!:) Koniecznie pokażcie efekty Waszej pracy! Życzę kreatywnego farbowania!:)
A teraz uchylę Wam rąbka tajemnicy i pokażę kawałek haftu, nad którym obecnie pracuję. Użyłam farbowanej przeze mnie muliny, którą nazwałam Storm.
Len Permin of Copenhagen 32 ct kolor beżowy, farbowana przeze mnie mulina - kolor Storm.
Przypominam, że zapisy na Całkowicie Bezużyteczny SAL - TUSAL przyjmuję do 28.08.2011 r. włącznie! Serdecznie zapraszam do wspólnej zabawy!
Przesyłam Wam hafciarskie pozdrowienia i dziękuję, że do mnie zaglądacie!
Cyber Julka
Hafcik pięknie się zapowiada :)Z niecierpliwością czekam na kolejną odsłonę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
E.
Zadziwiasz mnie, dziewczyno :) Alan to śpi całymi dniami czy Ty nie śpisz w nocy? :D
OdpowiedzUsuńFajny kursik:)A zapowiedz hafciku juz wyglada super:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Asia
Julka, nie mam słów... ty po prostu jesteś zdolniacha!!! Swietny tutorial, bardzo ładny hafcik!
OdpowiedzUsuńSamo farbowanie niezbyt mnie interesuje i raczej nie będę się tym zajmowała, ale wykorzystanie tych farbowanych mulin - mistrzostwo!
OdpowiedzUsuńhttp://anek73.blox.pl
Dziękuję za dokładny instruktaż. Też natrafiałam na wzmianki o mikrofali, ale obawiałam się uszkodzenia trwałego zafarbowania sprzętu i garnków. Może w przyszłości spróbuję, na razie wystarczą mi wielokolorowe muliny ze sklepu. Domyślam, się, że można tak farbować również kordonek i perłówkę.
OdpowiedzUsuńPodobają mi się wszystkie Twoje prace, zwłaszcza igielniki. Nie wiem jak znajdujesz na nie czas przy Alanku, nawiasem mówiąc, przesłodkim.
Bardzo piekny haft, kolory naprawde pasuja do ich nowej nazwy "Storm" :-)
OdpowiedzUsuńoooo może kiedyś spróbuje :) ten grill w garnku to bardzo fajny pomysł :)
OdpowiedzUsuńŁoooo jakie śliczne!!
OdpowiedzUsuńPrzepiękny będzie ten hafcik. Muliny cudo. Zdradź mi jeszcze proszę technikę wykonania tego hafciku, a najbardziej interesują mnie różyczki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ja też podpisuję się pod prośbą o tutorial różyczkowy, bo świetnie tłumaczysz a różyczki są boskie!
OdpowiedzUsuńDzięki za instruktaż.
OdpowiedzUsuńA ten rozpoczęty hafcik - co co za cudo się szykuje?:))
nie, no farbowana mulina prezentuje sie bosko w twoim wykonaniu!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKobieto podziwiam CIę. Podziwiam za zaangażowanie, za niekończące się poszukiwania w dążeniu do ideału. Haft w połączeniu z Twoimi mulinkami urzekły mnie. Ja raczej taką zdolną osobą nie jestem jak TY. :)
OdpowiedzUsuńdziekuje za kursik i bede probowac jak czas pozwoli
OdpowiedzUsuńlink do kursiku rozyczkowego juz byl podawany;nawet ja sie z niego uczylam
Obrazek zapowiada się sliczny :) Podoba mi się ta metoda haftowania, ale narazie nie mam odwagi spróbować.
OdpowiedzUsuńBarboorka, Arachne: wieczorami, gdy Alanek już śpi, i nocami oddaję się swojej pasji:) W dzień jedynie sporadycznie.
OdpowiedzUsuńArachne: z kordonkiem i perłówką nie próbowałam, ale pewnie ta sama metoda się sprawdzi. Dziękuję za komplement dla Alanka:) Bardzo się cieszę, że podobają Ci się moje prace!:)
Mamasia, Labores: namiar na różyczkowy kursik już podawałam, ale specjalnie dla Was zdobię to jeszcze raz: http://lynnscrossstitchtutorials.blogspot.com/2010/02/little-tuffett-pillow.html :)
Tym razem obyło się bez krzyżyków. Oprócz różyczek (ścieg o nazwie sieć pająka/tkane koło) w hafcie pojawił się odwrócony ścieg poduszkowy i french knoty.
Ann_Margaret: cudo już gotowe;) Niebawem nastąpi uroczysta prezentacja:))))
Aldona: bo mi sodówka uderzy do głowy!;) Dziękuję!
Serdecznie Wam dziękuję, moje drogie, za tyle ciepłych słów! Rosną mi od nich skrzydełka!:)))) Buziaki!
Piękne muliny, niepowtarzalne!I piękny haft będzie;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za @ ;-)
OdpowiedzUsuńTutek świetny w najbliższej wolnej chwili podejmę wyzwanie farbowania, ciekawe co z tego wyniknie ... ?
Pozdrawiam Agnieszka
Ja to raczej za farbowanie się nie wezmę - za mało mam czasu, ale kursik przeczyłam z zainteresowaniem, a haft zapowiada się pięknie
OdpowiedzUsuńno niesamowita jesteś! mulinki cudne ale hafcikk nią wykonany jeszcze cudniejszy!!! mistrzostwo świata!!!
OdpowiedzUsuńsylwia z romki
Dziękuję:-))))
OdpowiedzUsuńdziękuję za kursik. Muszę kiedyś spróbować. Ale na takie piękności jak Twoje nie mam szans.
OdpowiedzUsuńOch, dzięki za kursik! Ja mam parowar taki z tworzywa, z Mango, czy niteczki podczas utrwalania koloru nie zapaskudzą mi farbą naczyń?
OdpowiedzUsuńDonka66: ja swój gar domyłam:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń